Gatunek zachodni istnieje w zasadzie tak samo jak sam film. trwało to tylko około pół wieku (od lat 30. do 80. XIX wieku), ale teraz jest częścią wielkiego amerykańskiego mitu, na którym - i tak jest naprawdę - opiera się cała kultura amerykańska.
Western to prawdziwy amerykański klasyk. W rzeczywistości wszystko, co wiemy o Dzikim Zachodzie, pochodzi z tych samych filmów o odważnych i nieustraszonych kowbojach i ich zdeterminowanych małżonkach. Ale czy naprawdę tak było? Spróbujmy to rozgryźć.
10. Wiele z tego, co wiemy o Dzikim Zachodzie, nie jest prawdą.
Tak, dobra połowa (a może więcej) tego, co widzieliśmy w westernach, to powszechna fikcja. Jeśli weźmiemy również pod uwagę, że znaczna ich część została zastrzelona nie przez Amerykanów, ale przez Włochów (czy słyszeliście termin „spaghetti western”?), Wówczas staje się jasne, że istnieją duże problemy z prawdziwymi obrazami historycznymi.
Amerykańscy kowboje nie byli bohaterami władającymi wszystkimi rodzajami broni palnej. Kowboj to zwykły pasterz, który prowadzi duże stada krów tam iz powrotem przez prerie.
I nie brali udziału w bitwach z Indianami (z najbardziej trywialnych powodów: po pierwsze, w stadzie zawsze nie było tylu kowbojów, oczywiście mniej niż Indian, którzy weszli na ścieżkę wojenną; po drugie, nie było pojedynków z Czerwonymi Skórami, że tak powiem, w ich „obowiązkach” i rzeczywiście angażujesz się w wyjątkowo niepotrzebną strzelaninę - do widzenia, stado; i po trzecie, nie ma sensu sprzeczać się z Indianami, których ziemie nieustannie gonią bydło).
A kowboje nie organizowali pojedynków na głównych ulicach miast (rzadko używali broni).
9. Człowiek bez broni nie był uważany za człowieka pełnoprawnego
Tak, tradycja trzymania broni w domu (na wszelki wypadek) pojawiła się w Stanach Zjednoczonych właśnie w czasach Dzikiego Zachodu. To była prawdziwa potrzeba: mężczyzna powinien mieć możliwość zdobycia zwierzyny, aby wyżywić swoją rodzinę, a także, jeśli to konieczne, chronić ją (rodzinę).
Dlatego każdy szanujący się kowboj lub rolnik miał oczywiście tego słynnego Colta lub inną broń palną.
Ale tutaj o fenomenalnej dokładności dosłownie każdego Amerykanina z Dzikiego Zachodu (w tym kobiet) można wątpić. Nie wszyscy byli doskonałymi strzelcami bijącymi monetę z odległości 200 metrów.
8. Przepisy ustanowione przez prywatne biura
W dużych miastach Dzikiego Zachodu funkcjonowały dość duże departamenty policji, które dobrze radziły sobie z ochroną porządku publicznego i zapewnieniem bezpieczeństwa. Dlatego bandyci starali się tam nie wchodzić: robili swoje mroczne rzeczy, głównie na wsi.
Rabowanie banku, kradzież i sprzedaż cudzego bydła, „spowolnienie” i rabowanie całego pociągu jest łatwe! Ale nie obrażaj się, jeśli zostaniesz zastrzelony bez procesu i tam na miejscu zbrodni.
Faktem jest, że ponieważ prawie nie było oficjalnych przedstawicieli władz w „dzikich preriach”, ich funkcje były wykonywane przez różne prywatne agencje bezpieczeństwa i detektywistyczne (lub „urzędy lądowe”), które „dostosowywały” istniejące prawo do własnych metod.
Zwykle nie aresztowali przestępców - strzelali, by zabijać bez ostrzeżenia (po co zawracać sobie nimi głowę). Nawiasem mówiąc, założycielem jednej z najbardziej znanych takich agencji był słynny Alan Pinkerton - prototyp „króla detektywów” Nat Pinkerton.
7. Bandyci zastraszali szeryfów z możliwą zemstą
Powiecie: „Ale w małych miasteczkach Dzikiego Zachodu byli szeryfowie?” Czyż nie tak Dlaczego nie walczyli z przestępczością na swoim terytorium? ” W rzeczywistości walczyli (o ile mogli, tylko z dwoma lub trzema asystentami).
Ale na wsi wszyscy znają wszystkich. A jeśli szeryf lubił ścigać lokalny gang, szybko zasugerowano mu, że bandyci wiedzieli, gdzie mieszka jego rodzina lub z którymi łączy go przyjaźń i inne więzi.
A jeśli nie przestanie ich powstrzymywać przed „wykonywaniem pracy”, ludzie ci mogą cierpieć (nawet śmierć). A szeryf wiedział na pewno - to nie są tylko słowa.
6. Białe nie zawsze wygrywały bitwy z Indianami
Białe wojny obcych z Indianami - rdzennymi mieszkańcami kontynentu amerykańskiego trwały w sumie trzy i pół wieku: prawie od początku kolonizacji Ameryki Północnej do 1890 roku (aż do masakry na Wounded-Ni).
Ale w epoce Dzikiego Zachodu przyjęli najzagorzalszą postać - w tym czasie Hindusi, bezkompromisowo wygnani na najbardziej jałowe ziemie, dosłownie walczyli o przetrwanie.
Sądząc po zachodzie, łatwo można uwierzyć, że armia amerykańska prawie zawsze z łatwością pokonała Czerwoną Skórę (naturalnie dziką i żądną krwi).
W rzeczywistości jest to całkowicie nieprawdziwe. Tak więc latem 1876 r. Połączone siły Indian Lakota i Cheyenne podczas tak zwanych „wojen Sioux” praktycznie zniszczyły 7. pułk kawalerii George'a Custera w Little Bighorn (zresztą sam Custer zaatakował obóz indyjski, pomimo faktu, że było wiele kobiet i dzieci).
I 10 lat przed tym ważnym wydarzeniem, w 1866 r., Ta sama Lakota i Cheyenne (jak również Arapaho) zabili oddział kapitana Williama Fattermana (81 osób). I są to dalekie od pojedynczych przypadków.
5. To nie Hindusi wymyślili skalpowanie
A odkąd zaczęliśmy rozmawiać o Indianach - nie zapoczątkowali oni barbarzyńskiej tradycji skalpowania pokonanego wroga. W rzeczywistości jest to „wynalazek” białych.
Faktem jest, że kiedy prawdziwa wojna zaczęła eksterminować Redskins (którzy nie chcieli się ruszać ze swoich przodków i czasami zostali masowo wymarli przez całe plemiona dzięki „dobrym” białym ludziom, którzy sprzedawali im tanie koce zainfekowane chorobami śmiertelnymi dla Indian), mogli dosłownie strzelać jak zwierzęta.
Co więcej, najemnicy, którzy chętnie brali udział w tym ludobójstwie, otrzymywali również 25 $ za każdego człowieka o czerwonej skórze.
Ale aby udowodnić fakt morderstwa, konieczne było zapewnienie pewnego rodzaju „trofeum”, a na przykład noszenie ze sobą całej jego głowy nie jest zbyt wygodne.
Dlatego wymyślono po prostu usunięcie skóry z włosami z głowy, ponieważ skóra głowy idealnie pasuje do każdej torby. I Indianie właśnie zaczęli robić to samo.
4. Przyzwoici ludzie nie nosili dżinsów
Teraz jeansy są ubraniami uniwersalnymi, zakładamy je, jak to mówią, „zarówno na święto, jak i na świecie”. Wszyscy wiedzą, że pojawili się w Ameryce.
Cóż, kto słyszał, że początkowo te wygodne spodnie były tylko rodzajem odzieży roboczej, czyli ubrań do brudnej roboty?
Nosili je wyłącznie kowboje, farmerzy, górnicy złota i niewolnicy na plantacjach w stanach południowych. Żaden dżentelmen nawet nie pomyślałby o przymocowaniu „tego”.
Nawiasem mówiąc, niebieskie dżinsy również na Dzikim Zachodzie, nie wiedziały - wtedy były brudno białe, i aż do 1870 roku. nikt nie widział praktycznej potrzeby ich malowania.
3. Kowboje mieli niepisany „kodeks honorowy”
Jak już wiemy, kowboje byli najzwyklejszymi pracownikami najemnymi, a często byli także bardzo biedni. Znaleźli „wolne miejsca” na otaczających ranczach i pastwiskach i wypasali czyjeś bydło (czasem nawet bez własnego konia) za bardzo skromną zapłatę.
Ale ci „robotnicy siodłowi i biczowi” mieli jednak pewien rodzaj kodeksu dobrego zachowania. Kowboj nigdy nie zacząłby strzelać do nieuzbrojonego mężczyzny (strzelanie do kobiet i dzieci było tym bardziej surowo zabronione).
Nie mieli też prawa zakładać czyjegoś kapelusza, a wskakiwanie na czyjś koń bez zgody właściciela w jego społeczności było dosłownie tym samym, co „uwiedzić cudzego małżonka” (w związku z tym złodzieje koni zostali rozwieszeni bez pytania).
Cóż, opuszczając miasto po udanym weekendzie, trzeba było narzekać w powietrze i krzyczeć głośniej (jakby z wdzięczności za przyjemność).
2. Żubr został zniszczony prawie bez wyjątku
Daleko od ostatniego powodu najcięższych wojen indyjskich było zniszczenie przez białych ludzi ogromnej liczby żubrów. Dla Indian preriowych te dzikie byki były głównym źródłem życia - żywiły się mięsem, wytwarzały narzędzia, ubrania i mieszkania (tipi i wigwamy) ze skór, kości i żył.
Jednocześnie Hindusi nigdy nie zabijali żubra bez specjalnej potrzeby, polując na nich tyle, ile było to konieczne dla plemienia w tej chwili.
Ale kiedy biali przybyli na ziemie Indian (a zwłaszcza, gdy zaczęli tu budować koleje), liczba bawołów zaczęła gwałtownie spadać.
Zostali pobici przez drapieżniki, nawet nie w setkach tysięcy, ale w milionach, na przykład, jeśli w 1800 r. Liczba żubrów, według przybliżonych szacunków, wynosiła około 30 milionów, to pod koniec XIX wieku pozostało ich mniej niż tysiąc (!).
Armii amerykańskiej zaopatrywano skóry i mięso żubrów, a ponadto znaczna część „łupów” została z zyskiem sprzedana do Europy.
1. Niektórzy z pionierów Dzikiego Zachodu musieli jeść ludzi
Zimą 1846–1847 na Zachodzie była okropna historia związana z imigrantami. Później nazywało się to Donner Party.
62-letni George Donner i 46-letni James Reed, mieszkający w Springfield w Illinois, byli zbyt zainspirowani książeczką pewnego pana Hastingsa, prawnika, który odwiedził Kalifornię i zachęcali wszystkich, aby natychmiast udali się do tego miejsca pobłogosławionego przez Boga.
Ponadto Hastings zapewnił, że zna krótszą drogę do Kalifornii (krótszą nawet o 600 kilometrów w porównaniu z tą, którą jeździ większość imigrantów). Jak się później okazało, sam Hastings nie poszedł tą drogą.
Reed i Donner załadowali swoje rodziny do wozów i wypchnęli na drogę. Po drodze dołączyło do nich jeszcze kilka dużych rodzin, w wyniku czego łączna liczba członków grupy osiągnęła 87 osób (na 23 wagonach).
Spieszyli się do pierwszej chłodnej pogody. Ale po przejechaniu prawie czterech tysięcy kilometrów (pozostało do pokonania tylko około 200 km przez góry Sierra Nevada) grupa nagle utknęła na przełęczy nieprzejezdnej dla wozów z powodu wczesnego śniegu i awarii.
W ciągu kilku dni przełęcz pokryta była śniegiem, więc w niektórych miejscach zaspy osiągały wysokość 6 metrów. W rezultacie Donner z ludźmi został zmuszony do zimy w górach, próbując przetrwać 4 miesiące i wydostać się z pułapki. (Reed został wydalony z grupy na długo przed zamordowaniem jednego z kierowców i bezpiecznie dotarł do Kalifornii).
Kiedy pod koniec lutego 1847 r. Znaleziono je podczas pierwszej wyprawy ratunkowej, z grupy pozostało tylko 48 osób, bardzo wyczerpanych i niemal szalonych. Jak się okazało, wielu z nich przeżyło, głównie jedząc zwłoki swoich zmarłych towarzyszy. (Ale tylko jeden człowiek otwarcie to przyznał).